Portal Money.pl obwieścił, że osoby posiadające wspólne konta bankowe są dłużej w związkach. Powyższa informacja rzuciła nowy mrok na proceder ewolucji i doskonale wpisuje się w nadchodzący w prasie sezon implikacji ogórkowych. Dla wyjaśnienia nowego pojęcia: “implikacja ogórkowa” to taki typ wnioskowania, w którym ze skutku może wynikać przyczyna, ale zależność jest tak skonstruowana, że czytelnicy mają wrażenie, że bez tej wiedzy całe ich życie zmarnowało się jak rozlane mleko w zepsutej lodówce.
80-letnia Bożena dosadnie lamentuje nad grobem męża, wgniatając zwiędłe chryzantemy do butelki po occie, ostatnim tchnieniem płata czołowego przypominając sobie o artykule w money.pl. Wierzy, że przerwany śmiercią związek trwałby dłużej, gdyby nie wypłoszyła z ogrodu czyhającego na gałęzi jabłoni pracownika banku oferującego założenie wspólnego konta.
20-letnia Mariola po przeczytaniu artykułu obiecała sobie, że w trakcie ślubu kościelnego do zdania “i nie opuszczę Cię aż do śmierci” doda jeszcze wątek o wspólnym koncie w banku i tego samego oczekuje od przyszłego wybranka.
Podobnych implikacji ogórkowych mogą powstać całe grządki. Skoro już jesteśmy w temacie warzyw to np. można sprawdzić, że statystycznie około 30 proc. właścicieli ROD (Rodzinne Ogródki Działkowe) ma nowotwór. Co do zasady są to zwykle osoby starsze, u których prawdopodobieństwa wystąpienia raka naturalnie wzrasta. Jednakże jeśli jesteś osobą młodą i stałeś się właścicielem takiej działki, co więcej – informacje o Tobie zostaną zmielone przez sztuczną inteligencję to może się okazać się, że np. z automatu odmawia Ci się prywatnego ubezpieczenia zdrowotnego z uwagi na wysokie ryzyko po stronie ubezpieczyciela. Nikt nie wytłumaczy powodu, dla którego zostałeś odrzucony przez AI – podobnie zresztą jak niewytłumaczalna jest metodyka cudów dokonywanych przez boga.
W zakładach ubezpieczeń przez długi czas funkcjonowało pytanie o kolor samochodu. Jeśli był czerwony składka z automatu stawała się wyższa – zgodnie z zasadą – “czerwony samochód = szaleństwo na drogach”. W ten sposób nawet emeryci posiadający matizy w takim kolorze mogli poczuć się piratami drogowymi, a przy okazji odchudzić swój portfel.
Znalezienie kategorii, które w zawoalowany sposób doklei obywatelowi krzywdzącą łatkę, ale pozwoli ominąć prawa zakazujące dyskryminacji stało się dzisiaj dochodowym przedsięwzięciem. Zwłaszcza w czasach lewicowej poprawności politycznej.
Zabrania się np. dyskryminowania czarnych przez algorytmy AI w trakcie przetwarzania aplikacji o pracę. Jak ominąć ten zakaz w nomen-omen białych rękawiczkach? W USA nic nie stoi na przeszkodzie, aby np. sprawdzić miejsce zamieszkania. Zazwyczaj określona ulica jest przyporządkowana kolorowi skóry i pierwszy z brzegu chatGPT z łatwością odkryje tą zależność. Nic nie da wybielanie zdjęcia kandydata przed zastosowaniem inteligentnego algorytmu, bo rasę z dużym prawdopodobieństwem można określić na podstawie kształtu nosa, uszu lub wydętych warg. Jeżeli AI zacznie łączyć ze sobą poszczególne informacje to niczym domorosły detektyw bezszmernie odkryje interesujące zależności i odrzuci podanie o pracę z nieznanej żadnej białkowej istocie przyczyny.
Z odwróconym wnioskowaniem często mamy również do czynienia po przebyciu choroby. Jak głosi przysłowie “nieleczony katar trwa 7 dni, leczony – tylko tydzień”. Jeśli kuracjusz, kierując się boską intuicją sam dobiera sobie medykamenty – to na podstawie efektów leczenia zaczyna wierzyć w ich działanie. Może to być zarówno wyciąg ze stokrotki ściętej o poranku przy bezchmurnym niebie, sok z krzywego pnia jałowca, lewoskrętna witamina C jak i siedem odcinków serialu na Netflixie. W takiej sytuacji metoda leczenia staje się społeczną regułą, potwierdzoną przez samospełniające się “badania kliniczne” i jest szeroko stosowana przez znajomych chorego. Im cięższa choroba tym większe prawdopodobieństwo skorzystania z dziwnych terapii. Ostatecznie osoba bliska śmierci jest w stanie wypić nawet benzynę – jeśli uwierzy, że komuś to pomogło.
Im świat staje się bardziej technologicznie zaawansowany tym bardziej zyskują na popularności “implikacje ogórkowe”, wprowadzając chaos w życie społeczne i cofając go do ery kolonializmu lub średniowiecza. Jak głosi powiedzenie “Nic w przyrodzie nie ginie” – no chyba, że chodzi o zdjęcia na snapchacie lub rzetelność dziennikarską.