– Drodzy Urzędnicy Urzędu Skarbowego! Wybaczcie mi pomyłkę w nazwisku w rocznej deklaracji! – zawyła przenikliwym falsetem, uczepiona szczytu 20-metrowegoi komina Grażyna H. (l. 28, rozwódka) i z impetem runęła w dół. Leciała dokładnie 3,1 sekundy i wbiła się w antenę telewizyjną Urzędu Skarbowego w Skarbnikach Wielkich.
Całemu zdarzeniu przypatrywał się z dołu lokalny poborca US z wydziału egzekucji czynnego żalu, szyderczo mamroczący do kolegi-stażysty:
– Niezaliczone. Podatniczka nie klepnęła się trzykrotnie w pierś, nie złożyła poprawnej deklaracji a żal nie zawierał wystarczającej domieszki goryczy. Do powtórki…
– No to powtórzę – szepnęła Grażyna – wyjęła z brzucha antenę i z powrotem zaczęła wspinać się na komin.
Opisana scena w rzeczywistości wyglądała trochę inaczej – nie było komina, dachu ani tym bardziej anteny, bo w tej historii nie dałoby się jej do niczego przyczepic. Poborca podatkowy siedział za lipowym biurkiem, a z drugiej strony przyklęknęła roztrzęsiona jak wirująca pralka „Wietka” Grażyna. W jej oczach było coś, co przypominało zderzenie spojrzenia Hioba ze wzrokiem Syzyfa z kobiecą domieszką trwogi zdrapanej – z nomen woman – jeszcze niebollywodzkiej, acz bardziej syberyjskiej- twarzy Natalii Janoszek. Był rok 1999, na świecie dominowało melancholijne disco-polo grane na czarnych klawiszach syntezatorów, a kraj nazywał się Żaluzja (przesadnie nazywany przez złośliwych Polską Ż).
– Pani sytuacja jest tragiczna, a nawet powiedziałbym beznadziejnie dramatyczna – wycedził przez szablaste zęby srogo obrażony urzędnik – błąd w nazwisku i to jeszcze w tak ważnej deklaracji… To nie przelewki…
– Przepraszam – odrzekła piskiem rannej łani skruszona Grażyna
– No ale … Spróbujemy załagodzić. Wprowadziliśmy ostatnio instytucję ‘Czynnego Żalu’. Zupełna nowość i zarazem milowy krok w rytualizmie podatkowym. Połączenie BDSM z kinem moralnego niepokoju w foremnej urzędowej oprawie. Wystarczy, że pożałuje Pani szczerze za swoje przewinienie, a Ja czyli Urząd dogłębnie i litościwie pochylę się nad sprawą i dokonam procedury przebaczenia.
– A co mam uczynić? – nieśmiało rozchyliła nogi petentka.
– Wystarczy uronić 20 łez. Ja na to popatrzę, dokonam pomiaru szczerości i zaprotokołuję. Następnie wypełni Pani deklarację Żal-1999, w którym opisze Pani swoje przykre emocjonalne doznania, w związku z popełnionym błędem i obieca solenną poprawę. Trochę jak w konfesjonale, ale bardziej formalnie, bo my akurat potrzebujemy wszystkiego na piśmie i nie pukamy w nic/nikogo na koniec.
– Proszę popatrzyć – tu wskazał gruby plik wilgotnych od łez petycji – to nasze czynne żale z wczoraj – suszymy je teraz przed włożeniem do segregatora.
– Uczynię tak jak Pan każe – szepnęła Grażyna, spryskując sobie oczy wyciągiem z cebuli z domieszką gazu łzawiącego.
Poborca długo wpatrywał się w ślepia petentki, która z uwagi na suchość oka łzawiła z właściwą sobie opieszałością.
– Jeszcze 6 ml płynu! Proszę bardziej przeć na oczodoły – dopingował ją urzędnik, a wraz z ostatnią wyciśniętą kroplą ukłonił się przyjaźnie i dobrotliwie obwieścił niewieście, że błąd w nazwisku został wybaczony, a także napomniał ją, aby więcej nie grzeszyła podatkowo.
Po wprowadzeniu “czynnego żalu” interes zwietrzyło wiele firm, które prześcigały się w ofertach szkoleń dla skruszonych podatników. Na przykład firma z Żalina zaoferowała klientom cały ‘pożal się Boże’ pakiet usług w systemie weekendowym. W sobotę przyszli petenci walili głową o ścianę i okładali się rózgami, a w niedzielę – dla odmiany – wyrywali sobie włosy z głowy i wkładali zapałki pod paznokcie. Jakaś firma próbowała nawet sprowadzić z Izraela ścianę płaczu do kraju, bo po przejściu wielu Żydów na ateizm mur stał samotnie jak zagubiony wielbłąd na pustyni, wysuszony żarem słońca i tylko kurzył się od pyłu wzniecanego przez tancerki lokalnych klubów go-go.
Na finałowy pokaz lamentu przed departamentem gorzkiego żalu podatnicy stawiali się profesjonalnie przygotowani – zakuci w dyby lub owinięci workiem pokutnym. Były nawet plany, aby “czynny żal” wy-outsource-ować z urzędów do prywatnych firm, ale Minister Sprawiedliwości – Bronisław Żalski, znany z zamiłowania do polowań na lisy i literatury Kochanowskiego zjadł na drugie śniadanie jedyny egzemplarz projektu ustawy. Wśród prywaciarzy zapanowała natenczas wielka smuta.
Minęły lata, świat został opleciony światłowodami i satelitami, a Urząd Skarbowy w Skarbnikach Wielkich zyskał nową nieczynną windę dla inwalidów i odnowione WC dla pracowników. Zmieniła się również procedura “czynnego żalu”, bo od teraz podatnik mógł składać dokument przez internet za pośrednictwem specjalnego generatora. Wilgotność pomieszczeń w urzędzie skarbowym spadła do zera i nierzadkim widokiem były spacerujace po korytarzach lwy w towarzystwie antylop.
– Wchodzimy w nową erę! – oznajmił na konferencji prasowej Minister Skarbu / przyszywany (do stołka) ojciec wszystkich urzędów skarbowych – Nasza nowa aplikacja Speed Active Regret 8, przeznaczona na smartfony – umożliwia mobilny czynny żal z każdego miejsca na świecie. Jest skalowalna – obsługuje zarówno małe, duże, jak i gorzkie żale, wieloplatformowa – dostosowuje się do różnych kolorów oczu i tonów zawodzenia, obsługuje kamerę, mikrofon, łączy się bezprzewodowo z cyfrowym pejczem oraz ma wbudowany czytnik łez. Zapowiada się ogromny przełom we wzroście PKB naszej małej ojczyzny – Żaluzji. Inni mają ropę, gaz, elektryczne samochody lub Guns’n Roses – ale dzięki aplikacji Speed Active Regret 8 to do nas należy ostatnie słowo w globalnej ekonomii. Z roku na rok zapotrzebowanie na czynny żal na świecie wzrasta ekspotencjalnie, ale tylko my będziemy na tym zarabiać.
– Na ostatnich targach tortur w Sudanie nasza aplikacja otrzymała laur cierpiętnika – kontynuował z dumą minister – Ale to nie wszystko, bo w Rosji można ją już pobrać za 100 rubli ze strony Ministerstwa Dobrostanu. Zainteresowanie “czynnym żalem” przerosło nasze oczekiwania. Mówi się nawet o tym, że nasz program zastąpi pielgrzymki, kościelną spowiedź, katechizm i wyprze dekalog. Co więcej – wciąż powstają nowe moduły – ostatni moduł potrafi obsługiwać cierpienia z powodu błędów kolonializmu i jest w pełni kompatybilny z Culture Canceling. Tylko Niemcy nie chcą go kupić, bo twierdzą, że po latach od wojny niczego już nie żałują.
-Wina Tuska – krzyknęli wzruszeni dziennikarze.
PS Tekst zawiera reklamę produktu. Link do strony z generatorem elektronicznego czynnego żalu dla Polski A i B znajduje się pod adresem w pierwszym komentarzu